Kategorie
Dalsze Tripy

Dyktando po żorsku czyli: Żorzanka w Żorach w drodze na Żwakę

W ten weekend długo zastanawialiśmy się gdzie by pojechać. Nie dlatego, że brakuje nam pomysłów, bo przecież do zwiedzania jest cała masa rzeczy, ale chcieliśmy w tym nowym roku wybrać jakąś nieoczywistą destynację. Dodatkowym bodźcem był nowy ,,konik” Kaśki, a mianowicie geokeszing, czy jak to się tam pisze. Dla mnie fajna zabawa, szukanie tzw. znajdziek i odkrywanie kolejnych tajemnic w terenie. Patrząc na mapę padały różne propozycję, ale szybko się okazywało, że to za blisko, to za daleko, a to w sumie to przy okazji, aż nagle rzuciłem, trochę na odczepkę ,,to pojedźmy do Żor”. Pomysł, który do tej pory kojarzył mi się z emocjami porównywalnymi ze szkrobaniem ziemniaków, czy innym czekaniem na autobus w deszczowy dzień na przystanku pozbawionym wiaty. Jedyne z czym kojarzyłem to miasto to wszechobecne, przytłaczające blokowiska z wielkiej płyty i brak czucia w nogach, który mniej więcej w tym miejscu zaczynał występować podczas podróży w „przestronnym” środku transportu zbiorowego, który woził nas cyklicznie do Katowic na naszą Alma Mater, no ewentualnie trzeba było pamiętać, że ,,Uważaj, bo tam zawsze stoją”. Pomyśleliśmy jednak, Nowy Rok – nowa szansa, przecież to miasto z bardzo starym rodowodem, no nie może być aż tak źle. Szybkie pakowanie sakwojaża, jeszcze szybszy risercz i już byliśmy w drodze do Żor

Już w trakcie rozpoznania wiedzieliśmy, że może być ciekawie. Zaparkowaliśmy blisko centrum tuż przy Willi Heringa, która jest uznawana za najładniejszy zabytek Żor. Faktycznie pięknie odremontowany budynek rodem z 1908 roku, mieści dziś Muzeum Miejskie. Tuż obok znajduje się kamień upamiętniający istnienie w tym miejscu Polenlager 95, czyli obozu dla Polaków, którzy musieli swe domostwa udostępnić niemieckim osadnikom, w ramach akcji Heim ins Reich. Po szybkiej fotce postanowiliśmy poszukać nieco starszych świadków historii Żor.

Nie jest to łatwe zadanie ponieważ II Wojna Światowa niezbyt łaskawie obeszła się z miastem, którego początki sięgają XIII wieku. Zażarte walki z 1945 roku, mające otworzyć drogę Armii Czerwonej w kierunku na Ostrawę, spowodowały zniszczenia miasta sięgające 80%!!! Jednak na szczęście co nieco się ostało, zatem ruszyliśmy w kierunku historycznego centrum. Po drodze natrafiliśmy na Park Staromiejski, którego tajemnic (my rozwiązaliśmy jedną 🙂 ) strzegą dwa lwy. W międzyczasie zaobserwować można skutki działania MASZTÓW 5G! Niby wszystko gra, a samochód na ścianie zaparkowany. Przypadek? Nie sądzę!

Po chwili naszym oczom ukazała się wieża kościoła św. Filipa i św. Jakuba, jednak wpierw udaliśmy się na sąsiadujący cmentarz. To właśnie tutaj znajduje się krzyż pokutny, a jak wiecie z poprzedniego wpisu takich obiektów nie odpuszczamy. Poprzednio szukaliśmy ich specjalnie o czym TUTAJ, a dziś w sumie odwiedziliśmy swego rodzaju wotum pokutne przy okazji. Ten egzemplarz (bo będzie jeszcze jeden dziś 🙂 ) przeniesiony został z ul. Rybnickiej w 1957 roku. Nie do końca jest pewne, że to właśnie przykład krzyża pokutnego. Część znawców tematu twierdzi, że wyznaczał on granice ziem kościelnych. My jednak trzymamy się wersji pierwszej. Na cmentarzu znajduje się także mogiła mieszkańców Żor poległych w III Powstaniu Śląskim. Dostrzec również można fragmenty murów miejskich świadczących o jakże dawnym rodowodzie miasta.

Przyszedł czas, by bliżej przyjrzeć się kościołowi. No cóż widziałem ładniejsze, większe i w ogóle, ale nie widziałem nigdy, by ścianę zdobiła replika pocisku KATIUSZY! Takową zobaczyć możemy własnie tutaj, a wszystko dlatego, że podczas II WŚ czerwonoarmiejcy z umiłowaniem stosowali ten rodzaj pocisków, zwłaszcza podczas zdobywania miast niemieckich, za jakie uchodziły Żory. W 2009 roku saperzy z Gliwic wydobyli kawałki mierzącego 170 cm i ważącego niemal 100 kg pocisku, którego siłę rażenia ocenia się na ok. 1 km. Dziesiątki takich pocisków spadło na Żory, rujnując i niemal równając miasto z ziemią.

Niemal po sąsiedzku znajduje się żorski rynek. Podobnie jak w przypadku opisywanego wyżej kościoła, wrażenia niesamowitego nie robi. Kamienice z XVIII wieku mieszają się ze znacznie nowszymi budynkami. Jest ładnie, zielono, jest fontanna, czyli w sumie powinno być ok, ale jednak jakiś mały niedosyt zostaje. Tutaj znów winić można działania z końca wojny. Uwagę z pewnością przyciąga jednak Żorzanka. Czyli karuzela, czy jak niektórzy wolą ,,ten karuzel” 🙂 Z wiadomych przyczyn niestety nie mogliśmy zakosztować przejażdżki i z pewnością będziemy musieli to nadrobić! Chciałbym kiedyś poczuć ten klimat starej karuzeli, nieśpiesznie kręcącej konikami, samochodzikami, czy innymi karocami. W sumie bardziej od tego chciałbym jeszcze tylko usłyszeć jak obcokrajowiec pyta o ów obiekt o wdzięcznej nazwie Żorzanka 🙂

Niedaleko, kurcze w sumie tutaj wszystko jest ,,niedaleko”, zlokalizować możemy kawałek odnowionych murów miejskich. Fragment może nie najdłuższy, ale naprawdę fajnie wyeksponowany. Prace jeszcze tak naprawdę trwają, lecz aktualny efekt już robi świetne wrażenie. Późnośredniowieczne mury miejskie zaczęto wznosić w ostatniej ćwierci XIII w., a budowę ukończono przed rokiem 1345. Badacze są zgodni, że prace budowlane rozpoczęto najwcześniej w 1272 r., czyli dopiero po założeniu miasta, a w 1345 r. fortyfikacje żorskie musiały być już najprawdopodobniej ukończone, gdyż żorzanom udało się odeprzeć wojska Kazimierza Wielkiego. Mury obroniły miasto jeszcze dwukrotnie. W 1433 roku, w czasie wojen husyckich, kiedy to oblegał je Bolko Husyta, który wcześniej zdobył na przykład Gliwice oraz w 1473 r., gdy wojska węgierskiego króla Macieja Korwina wtargnęły na Śląsk w czasie walk z Władysławem II Jagiellończykiem. W końcu wielki pożar, który wybuchł w 1807 r. zmusił żorzan do kompleksowej odbudowy miasta, a mury miejskie w dużym stopniu rozebrano w celu pozyskania materiału, to jest cegły do odbudowy spalonych domów.

Skoro Żory posiadały mury to posiadać musiały również bramy. Dokładnie były dwie sztuki – Krakowska i Cieszyńska, które prowadziły do… No tutaj niespodzianki nie ma 🙂 Niestety do dziś nie dotrwały, ale ich miejsce zostało oznaczone i symbolicznie dalej można przez nie wejść do miasta. Choć przez Krakowską może być nieco ciężko, bo obecnie stoi na rondzie 🙂 Po drodze do ów obiektów minęliśmy jeszcze miejsce dawnej studni z XVII wieku. Świetny pomysł na zaznaczenie już nieistniejącego obiektu.

Na tym zakończyliśmy naszą wizytę w centrum Żor, ale nie, to nie koniec odkrywania tego jakże zaskakującego dla nas miasta. Obiecałem wcześniej, że będzie jeszcze jeden krzyż pokutny i oto on, na fotce poniżej. Aktualnie znajduje się w dzielnicy Rogoźna, niegdyś osobnej wsi. Krzyż został odnaleziony w 1985 roku przez właścicieli, podczas remontu domu i zagospodarowania ogrodu. Został on bezmyślnie zakopany w 1970 roku podczas poszerzania drogi. To kolejny przykład zabytku, który zostaje gdzieś przy okazji zakopany. Jak to musiało wyglądać? Chopaki robią drogę i stoi taki krzyż przy poboczu, na co pada magiczne stwierdzenie ,, A weź to zakop to nikt nie będzie pytał”? Czy jak? Bo naprawdę jakoś to przerasta moje rozumowanie. Na szczęście ten trafił w dobre ręce, czy też na dobrą posesję, podobno można nawet do właścicieli działki zagadać i dowiedzieć się więcej. My niestety dziś nie mieliśmy aż tyle czasu.

Wraz ze zmianą położenia geograficznego naszego teamu, zmienialiśmy także czas powstawania kolejnych zabytków. Następny na naszej liście znalazł się schron polowy, czy jak woli większość ludzi bunkier. Budowla zlokalizowana w niezbyt gęstym lesie, tuż przy drodze, powstała w 1939 roku. Niestety nie brała udziału w kampanii wrześniowej, gdyż stopień przygotowania na to nie pozwalał. Beton jeszcze nie wysechł, a ówczesny zagajnik skutecznie niwelował możliwości ostrzału przedpola. Ten egzemplarz ma spore szczęście, gdyż znalazł opiekunów w postaci stowarzyszenia rekonstruktorów, nie to co te TUTAJ. Dwustrzelnicowy schron otoczony jest aktualnie oczywiście lasem, ale także zrekonstruowanymi okopami. Świetne miejsce na mapie Żor, a dokładniej jego lokalizację określa się mianem ,,Na Żwace”.

Inne ślady po działaniach II WŚ napotkaliśmy w dzielnicy Kleszczówka. Na sporej części budynków widać ślady po kulach. Ubytki w cegłach z całą pewnością powstały na skutek działalności człowieka, a mówi to wam ktoś kto takich budynków się naoglądał sporo i któremu ludzie rożne kity próbowali wcisnąć w tym historię, że za zlasowanie cegieł odpowiedzialne są… owce! To właśnie tutaj (mówione głosem B. Wołoszańskiego) początkiem 1945 roku zatrzymała się linia frontu. Od strony Kleszczówki nacierała Ruda Armada (czes. Armia Czerwona, no musiałem użyć tego określenia), natomiast Niemcy utworzyli punkty oporu w centrum. Podobno pierwsze plany przewidywały opór w tej dzielnicy jednak szybko z nich zrezygnowano, a odchodzący żołnierze mieli mówić, że na obiad mieszkańcy będą mieć już tutaj ruskich.

Trafiliśmy jeszcze na kirkut choć zwiedzanie tutaj akurat zeszło na drugi plan. Tutaj swoja nową pasję rozwijała Kaśka. Nie mogę mówić w sumie gdzie? co? i jak? ale powiem wam szukanie czegoś i udawanie, że czegoś się nie szuka to jednak nie takie proste jest. Już jesteś na tropie, już się z gąską witasz, aż tu nagle facet wychodzi przed dom i zaczyna, jak gdyby nigdy nic myć auto. Weź wtedy człowieku udawaj jak interesujący jest ten mur, czy tam inna furtka 😀 .

Tak zakończyliśmy naszą wizytę w Żorach. Naprawdę jestem miło zaskoczony. jednak czasami trzeba dać drugą szanse miejscom z pozoru kompletnie nieciekawym. Niby pomysł rzucony na odczepkę okazał się świetnym tripem pełnym ciekawostek. Żory to rzeczywiście fajne miasto z bardzo ciekawą historią, choć może nie tak całkiem oczywistą. W drodze powrotnej nowe hobby żony mej udowodniło jeszcze, że trasa, która ma niecałe 40 km i planujesz pokonać ją w niecałą godzinę, tak naprawdę ma kilometrów z 70 i trwa prawie dwie, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

5 odpowiedzi na “Dyktando po żorsku czyli: Żorzanka w Żorach w drodze na Żwakę”

A to Ci niespodzianka Żory to jednak nie tylko blokowisko, jestem mile zaskoczona , super i czekam na cd.😊pozdrawiam 😘

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *