Kategorie
Dalsze Tripy Tripy po Księstwie

3 Rynki, 2 Miasta i 1 Rzeka

Pochodząc z Cieszyna zawsze ma się z tyłu głowy sentencje „a co by było, gdyby stolicy Księstwa nie podzielono?”. No może nie wszyscy tak mają, ale ja często zadaje sobie to pytanie w różnym kontekście. Jak wyglądałoby dziś to miasto? Ilu miałoby mieszkańców? Czy odgrywałoby jeszcze większą rolę w regionie? Stało się jednak inaczej i po 1920 roku rozwój Cieszyna został mocno wyhamowany. Na takiej sytuacji z całą pewnością skorzystało Bielsko i Biała. Jeszcze jako oddzielne organizmy, u szczytu rozwoju mogły przejąć wiodącą rolę gospodarczą w regionie. Taką hipotezę mam, że gdyby nie ów nieszczęsny podział to Cieszyn byłby miastem wojewódzkim w czasie gdy było ich 49. Choć może i lepiej, że tak się nie stało. Dzięki temu możemy cieszyć się niepowtarzalnym klimatem mniejszego miasta, a nie przemierzać ulice molocha od galerii do galerii (oczywiście handlowej), który zdaję się czasami zapominać o swej historii, choć jest niezwykle ciekawa i pewnie niejeden trip o tej tematyce tutaj zagości.

Bielsko – Biała jak wiadomo powstała z połączenia dwóch miast i to w sumie nic bardzo wyjątkowego, bo kilka miejscowości, nawet z naszej okolicy przechodziło podobną drogę. Jednak to tutaj na rzecze Białej, znajdowała się kiedyś granica pomiędzy Królestwem Czech (Bielsko), Królestwem Polski (Biała), później Imperium Austriackim, a Najjaśniejszą Rzeczypospolitą, by po wcieleniu tego terenu do monarchii Habsburgów zostać granicznym miastem pomiędzy Śląskiem, a Galicją. Historycznie rzecz ujmując, to jadąc do Białej znajdujemy się w Małopolsce, a pozostając w Bielsku jesteśmy dalej na Śląsku. Dodajmy Śląsku Cieszyńskim, a nie na jakimś podbeskidziu. Akurat ten sztucznie wygenerowany termin chyba na każdego z Księstwa działa alergicznie. Połączenie dwóch granicznych miast nastąpiło dopiero w 1951!!! I od tego czasu możemy mówić o historii Bielska – Białej dlatego poniżej często oba składniki dzisiejszego miasta będę nieco rozdzielał. Oczywiście dzisiejsze zadanie dotyczyło tylko drobnego wycinka historii jakie kryje niegdysiejsze miasto wojewódzkie.

Wsiedliśmy zatem rano do samochodu i… ehhh awaria pojazdu, ale nie ma co się poddawać w końcu „na biednego nie trafiło” 😉 i w odsieczy był drugi samochód. Po małej reorganizacji byliśmy w drodze do Bielska i Białej tnąc ekspresówką niczym ostry cień mgły, która nie opuszczała nas cały dzień. Podobno, gdy ostatnim razem była tak gęsta mgła w Koniakowie to się koń udusił. To tylko legenda, czy tam inna plotka, ale wiadomo, że w każdej takiej opowieści jakieś ziarnko prawdy jest 😉

Pierw udaliśmy się na pl. Wolności w Białej, czy będąc bardziej dokładnym Białej Krakowskiej, który od 1785 roku pełnił funkcje rynku. Był to tzw. Neue Ring (Nowy Rynek), ponieważ przejął rolę głównego miejskiego placu, po regulacji urbanistycznej w stylu józefińskim oraz modernizacji szlaku galicyjskiego prowadzącego do Lwowa. Samo miasto Biała powstało końcem XVI wieku, a prawa miejskie otrzymało w 1723 roku. Dziś zamiast rynku znajduję się tutaj parking oraz kilka całkiem interesujących kamienic. Idąc traktem galicyjskim (dzisiejsza ul. 11 Listopada) „witają” nas dwie bliźniacze, neobarokowe kamienice. Uwagę przykuwa także pięknie odnowiony budynek cechu sukienników oraz gmach poczty. To także na tym placu marszałek J. Piłsudski odbierał defiladę I Brygady Legionów Polskich w 1915 roku.

Traktem Galicyjskim udaliśmy się w kierunku pl. Wojska Polskiego, czy raczej w naszym wypadku Alter Ringu. Kolejny dzisiejszy parking pełnił funkcję rynku w Białej od 1723 roku. Zatem zaszczytne miano głównego rynku dzierżył zaledwie przez 62 lata. Nie przeszkodziło to jednak, by powstały tutaj Ratusz, czy całkiem urocze kamienica. Pierwotnie cała zabudowa była drewniana jednak wraz z wzbogacaniem się Bialskich mieszczan zastąpiono ją kamienicami.

Od strony północnej dominuje dziś dom handlowy „Klimczok”. Za dziecięcych czasów pełniący funkcję niemal nośnika cywilizacji, taka prawie galeria handlowa 😀 Pamiętam jak dziś wyprawy i te emocje, że będzie się parkowało na wielopoziomowym parkingu! A w środku pewnie znów będzie eksponowany nowy samochód! Oczywiście FIAT 😀 Ehhh dawne dzieje, dziś budynek niestety raczej szpeci, a piękne to zostały już tylko wspomnienia z minionych lat.

Po przeciwnej stronie placu swój pojazd zaparkował smok wawelski wraz ze swym towarzyszem Bartolinim Bartłomiejem. Szlakiem tych figur z pewnością będziemy musieli się jeszcze przespacerować. W rogu natomiast znajduje się Pałacyk Strzegowskiego, który ma być przykładem na prawdziwość twierdzenia, że Bielsko – Biała jest „Małym Wiedniem”, zresztą nie tylko małą stolicą Austrii ponoć jest odwiedzone dziś przez nas miasto. Podobno zwane było także „Małym Manchesterem”. No hmmm, ja tam nie wiem, w Wiedniu byłem w Manchesterze nie, ale jeśli już któreś z określeń miałoby się zbliżyć do prawdy to raczej brzmieć by musiało „Bardzo mała imitacja, aspirująca do obrzeży Wiednia”, ale to tylko moje zdanie. Moim faworytem jest jednak ociekający swą wspaniałością budynek z pięknym napisem „Lody Eskimo”. Niestety dziś nie oferowano zakupu lodów, a opłatki. Szkoda, bo dla samego klimatu i możliwości zjedzenia loda z tego miejsca całkowicie wyciąłbym ze swej świadomości to, że mamy grudzień! Kiedyś stworzę swego rodzaju skansen PRL i ten budynek będzie się w nim znajdował jako jeden z pierwszych 🙂

Dalej podążając ul. 11 listopada, która niegdyś wiodła aż do Lwowa, doszliśmy do mostu na rzece Białej. To tutaj właśnie przez setki lat znajdowała się granica historycznych krain. Można powiedzieć, że wracaliśmy z Małopolski na Śląsk. Po jej przekroczeniu znajdowaliśmy się już w Bielsku. Na szczęście dziś obyło się bez kontroli granicznej 🙂

Króciutki spacer okraszony noszeniem wózka po schodach (oczywiście, że winda nie działała), doprowadził nas na rynek w Bielsku. Starsza część połączonych miast datowana jest na XIII/XIV wiek. Wcześniej istniało grodzisko, znajdujące się dziś nieco dalej od centrum. Plac na którym się znaleźliśmy jest jednak początkiem miasta Bielsko założonego przez Mieszka I Cieszyńskiego.

Miasto od zawsze zamieszkiwane było w znacznej części przez ludność niemiecką i tak utrzymywało się aż do lat powojennych. Fakt ten owocował m. in. powstaniem tzw. wyspy niemieckojęzycznej, czy też postawą obywateli miasta w momentach przemian dziejowych. U schyłku I Wojny Światowej mieszczanom bliżej było do nieuznawanej Republiki Niemieckiej Austrii, czy Czechosłowacji niż do odradzającej się Polski. Wrzesień 1939 roku dla wielu Bielszczan był dniem powrotu do macierzy. Jednak historia potoczyła się tak, że Bielsko ostatecznie w Polsce zostało i dziś możemy cieszyć oczy odnowionym niedawno rynkiem. Liczne zaułki i uliczki prowadzące na plac są niezwykle klimatyczne i pozwalają przenieść się w czasie.

Sam rynek „ozdobiony” jest figurą św. Jana Nepomucena oraz fontanną, na której swój trójząb dzierży Neptun. Zobaczyć można także pozostałości fundamentów wagi miejskiej. Jak ktoś ma słabszą wyobraźnię z pomocą przychodzi makieta, choć niestety przy opisywanych miejscach brak jest numerów i można się nieco pogubić. Ciekawym miejscem jest także kamienica, w której mieściła się niegdyś poczta. Do 1873 roku zobaczyć można było tutaj dyliżanse, takie jak na dzikim zachodzie 😀 , przemierzające trasę Lwów – Wiedeń.

Na próżno szukać można wystawnych gmachów charakterystycznych dla rynków w rozwiniętych miastach. Wraz z wzbogaceniem się mieszkańców czerpiących dochody z wytwórstwa tkanin i sukna najbardziej reprezentacyjne budynki wybudowano poza głównym placem. Zatem ratusz, teatr, czy nowy gmach pocztowy stoją dziś poza ustalonym w średniowieczu centrum. Jedynym elementem świadczącym o prestiżu miasta jest widoczna, choć nie dziś 🙁 wieża katedry św. Mikołaja, w sumie tutaj nie zajrzeliśmy podczas naszych niedawnych poszukiwań, o których TUTAJ.

Tutaj zakończyliśmy nasz dzisiejszy trip po 3 rynkach, 2 miastach i 1 rzece. Ciekawych historii i miejsc w Bielsku i Białej jest cale mnóstwo zatem jeszcze nie raz na pewno zagościmy tutaj z naszym Teamem, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

MAŁY BONUS

Ogłoszenie znalezione na rynku w Białej.

Jakby ktoś był zainteresowany odkurzaczem, którym można odkurzać WSZYSTKO, co się da odkurzyć to numer podam bez wahania!

2 odpowiedzi na “3 Rynki, 2 Miasta i 1 Rzeka”

Choć Bielsko – Biała zawsze uważałam za miasto za duże, za głośne to dziś trochę zmieniłam zdanie . 😁 Ogłoszenie zaś bardzo intrygujące 🤪😅🤪😅

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *