Kategorie
Dalsze Tripy Tripy po Księstwie

Miłość, Papież i bilboardy.

14 lutego jak wszyscy wiemy dzięki środkom masowego przekazu, które bombardują nas milionem serduszek, reklamami, gdzie stereotypowe zachowania mające świadczyć o miłości niemalże wylewają się z telewizora, czy radia, poświęcony jest Św. Walentemu. Święty ten patronuje osobom dotkniętym ciężkimi chorobami umysłowymi i jakoś tak się złożyło, że ktoś chyba to połączył z miłością, dlatego od jakiegoś czasu wielbią go wszyscy zakochani, a o wstawiennictwo proszą Ci, którzy dopiero szukają kogoś z kim będą mogli wziąć kredyt na 30 lat. My z małżonką mą jakoś bardziej preferujemy Noc Kupały jeśli chodzi o jakiś szczególny dzień na świętowanie uczucia zwanego miłością. Aktualny odpowiednik słowiańskiego święta nie przypadł nam do gustu. Zazwyczaj jest zimno, a ceny wszystkich pierdoletek, które podobno trzeba wręczyć ukochanej osobie szybują w górę niczym Space Ship firmy Space X. Nie mogliśmy jednak całkowicie olać walentynek, bo przecież chcemy, żeby był to blog na czasie, modny i w ogóle więc algorytmy by nam nie wybaczyły gdybyśmy nie poświęcili naszego tripu Św. Walentemu. Tym razem nie udaliśmy się w poszukiwaniu świętego jak TUTAJ nie mniej jednak udaliśmy się m.in. do Lipnika, gdzie znajduje się kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Walentego.

Lipnik to dziś część Bielska – Białej, wcześniejsza osobna wieś założona została najprawdopodobniej w XIII wieku. Historycznie leży oczywiście w Galicji. Miejscowość jak miejscowość, mogłoby się wydawać, że nie ma tutaj nic szczególnego. Może kilka ciekawszych budynków, które swoją architekturą zdradzają swe XIX wieczne pochodzenie, no i oczywiście neogotycki kościół, który był celem naszej wizyty. Budowla wznosząca się dziś w sąsiedtwie drogi ekspresowej ma XIII wieczny rodowód jednak pożar, który nawiedził to miejsce w 1879 roku sprawił, że aktualna bryła pochodzi z 1885. Kościół także nie jest przykładem wybitnej architektury, o czym niech świadczy średnio zamaskowany komin na wieży, czy niespotykanego na większą skalę kunsztu sztuki zdobniczej choć w jego wnętrzu znajduje się XIV wieczna figura Matki Boskiej. Nas przywiódł tutaj patronat św. Walentego. Niestety relikwie nie są wystawione na widok publiczny i ze skarbca wyciągane są jedynie w ważne uroczystości. Na mszę nie trafiliśmy więc nie wiem, czy dziś była taka okazja. Wszedłem tylko do przedsionka kościoła. Nie chciałem przeszkadzać w ostatnich porządkach i przygotowaniach do odpustu. Jeszcze bym namarasił w przybytku bożym. Przyjechaliśmy w to miejsce z wiadomego powodu jednak mnie zaciekawiło tym razem coś zupełnie innego.

Okazuje się bowiem, że to właśnie do tej parafii należał KAROL WOJTYŁA! Od razu uspokajam wszystkich, którzy przez moment czuli się oszukani, że zjedli kremówki nie tam gdzie trzeba. Tym razem chodzi o Karola seniora, czyli ojca osoby znanej szerzej jako Jan Paweł II. Przed wejściem do kościoła w Lipniku znajduje się drzewo genealogiczne Wojtyłów, z którego jasno wynika, że antenaci papieża polaka zamieszkiwali właśnie tą miejscowość. W przedsionku nawet jest tablica informująca, że to właśnie tutaj ochrzczono Karola Wojtyłę seniora. Niestety tablica ta jest chyba lekkim chwytem marketingowym, ponieważ jak wynika z kwerendy archiwalnej fakt zmycia grzechu pierworodnego ojca papieża odbył się jednak gdzie indziej. Co prawda, senior rodu Wojtyłów bez wątpienia był przez pewien czas parafianinem lipnickim to data urodzenia 18 lipca 1879 roku wskazuje, że chrzest musiał odbyć się w innym kościele. Dlaczego? Przecież pisałem wyżej, że własnie tego roku i to w okolicach Zielonych Świątek kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Walentego spłonął. Niezbyt często chrzci się dzieci w pogorzelisku, więc oczywistym jest, że tablica o której mowa powinna być przeniesiona do kościoła w Białej, natomiast w Lipniku powinno się zmienić treść. Moja propozycja napisu byłaby taka ,,W parafii tej mógłby być ochrzczony Karol Wojtyła, gdyby nie pożar z roku 1879, ale na pewno w którejś z ławek siedział na mszy”. Byłoby poprawnie i do tego bardziej informacyjnie, bo i jeszcze wzmianka o pożarze mogłaby się znaleźć.

Nie odpuściliśmy jednak tematu rodziny papieża Polaka. Przecież, gdzieś w Lipniku muszą być kolejne miejsca z nimi związane. Spodziewaliśmy się, że natkniemy się na charakterystyczne brązowe tablice wskazujące miejsca zabytkowe, czy też atrakcyjne. Po krótkim riserczu okazało się, że rodzice Jana Pawła II poznali się i mieszkali właśnie w Lipniku. Znaleźliśmy szybko adresy domostw z nimi związanych i ruszyliśmy na poszukiwania. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że dom w którym mieszkał Karol Wojtyła senior oraz miejsce, gdzie przeprowadził się ze swą pierwszą małżonką nie istnieje. Znaczy miejsce istnieje, ale w miejscu, gdzie spodziewaliśmy się starych budynków otoczonych muzeami, sklepikami, ciastkarniami z kremówkami, albo chociaż z tablicą informacyjną, na fasadzie stoi dziś osiedle w stylu ,,chowu klatkowego czlowieka” lub nic nie stoi.

Widząc, że dalsze poszukiwanie lipnickich korzeni Jana Pawła II nie ma sensu, udaliśmy się do centrum Bielska, by poszukać jeszcze czegoś związanego ze świętem zakochanych. Okazuje się, że przed Teatrem Polskim stoi ławeczka zakochanych. Jak się jest zakochanym, piszę z doświadczenia, to każda ławka jest dla zakochanych, bo człowiek nie odczuwa różnicy, gdzie chce wyrazić swą miłość. Nie potrzebuje do tego specjalnego miejsca. Tutaj jednak zadbano o odpowiednie otoczenie w postaci rzeźbionego amorka i konika polnego. Całość prezentuje się naprawdę ładnie tylko, że nawet największa miłość nie da rady chyba roztopić zalegającego dziś na ławce śniegu. Tak to właśnie jest jak święto zakochanych obchodzi się w lutym. Idę w zakład, że podczas nocy kupały śniegu tutaj nie zastanę, a i temperatura będzie bardziej odpowiednia do miłosnych pląsów.

Trip dzisiejszy obfitował także w ciekawostki dnia codziennego. Otóż dziwnym zrządzeniem losu natknęliśmy na kilka szyldów i ogłoszeń rodem z późnych lat 80′ lub jeszcze wcześniejszych. Bo jak inaczej można zaklasyfikować neon Clubu Apollo, czy szyld reklamowy Usług Gastronomicznych. Niech mi jeszcze ktoś wyjaśni, co to jest Dancing Video, bo chyba niestety za modą i czasami nie nadążam. Chciałem też wysłać kartkę walentynkową, ale na drzwiach poczty zobaczyłem kartkę AWARIA. Niestety nie wiem czego ów ogłoszenie dotyczyło, bo drzwi działały, ale na wszelki wypadek wolałem nie wchodzić.

Dzień św. Walentego w Bielsku – Białej przyniósł nam osiągnięcie zamierzonego celu, jakim było odwiedzenie miejsc związanych lub próbujących nawiązać do miłości, ale przyniósł także niespodziankę w postaci natknięcia się na całkiem ciekawe pozostałości po bytności rodu Wojtyłów w tym mieście. Nie zobaczyliśmy wszystkich, bo Pan Karol senior lubił przeprowadzki, a tylko kilka budynków, które zamieszkiwał podobno się ostało. Nawet był pomysł radnych Bielsko – Bialskich, by utworzyć szlak papieski (jakże oryginalnie), ale to już na zupełnie inną historię i trip.

2 odpowiedzi na “Miłość, Papież i bilboardy.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *