Kategorie
Tripy po Księstwie

Czeski Cieszyn też ma muzeum

Planując podróże zazwyczaj siadamy do mapy, choć w dzisiejszych czasach raczej do komputera. My zazwyczaj jednak patrzymy na graficzny obraz powierzchni Ziemi lub jej części. W zależności od czasu, możliwości i budżetu taka mapa ma różne rozmiary. Bo przecież inaczej szuka się destynacji na dwutygodniowy wyjazd, a zupełnie inaczej na kilkugodzinny spacer. W obu przypadkach często pomijamy te miejsca, które są zaraz obok nas. Co prawda my próbujemy odkrywać to co mijamy bezrefleksyjnie niemal co dzień, jednak i my ulegamy pokusie odkrywania nieco dalszej okolicy, zapominając o skarbach pod nosem. Taki wieloletni błąd popełnialiśmy w stosunku do Muzeum Těšínska znajdującego się aktualnie po czeskiej stronie Cieszyna. Musieliśmy to nadrobić!

O ile Muzeum Śląska Cieszyńskiego zwiedzaliśmy już nie raz przy różnych okazjach, tak jego odpowiednik po drugiej stronie Olzy jakoś omijaliśmy. Sam nie wiem dlaczego. Obiekt ten ufundowany został w 1948 roku i aktualnie skupia aż cztery placówki. Poza ekspozycjami prezentowanymi przy ul. Głównej pod skrzydłami tej instytucji znajduje się również Archeopark Podobora, gdzie byliśmy nie raz i pewnie jeszcze zajrzymy wielokrotnie, Muzeum Trójstyku w Jabłonkowie, Kotulova dřevěnka w Hawirzowie oraz Miejsce Pamięci tragedii Żywocickiej. My korzystając z wolnego przedpołudnia wybraliśmy się do głównego budynku, który został wyremontowany, a ekspozycje całkowicie zmienione. Szybka akcja na wejściu, zakup biletów, pozostawienie zbędnych bambetli w szafce i już mogliśmy przenosić się w czasie do odległych epok.

Pierw twórcy wystawy zadbali o Kaśkowe zainteresowania i zaprezentowali całą masę gruzu. To znaczy skał i minerałów występujących na terenie Śląska Cieszyńskiego. Sam nie wiedziałem, że aż taka różnorodność panuje w skalnym świecie naszego Księstwa. Oczywiście nie zabrakło okazów Cieszynitów, o których pisaliśmy krótko TUTAJ. Kamieniom towarzyszyły wizualizacje stworów jakie kiedyś zamieszkiwały nasz region. Młodszą część teamu najbardziej zainteresował rekin, który niczym Syzyf z kamieniem, bez przerwy i w kółko pożerał bogu ducha winną rybę w Oceanie pokrywającym dzisiejszy Cieszyn.

Po zapoznaniu się z geologicznymi podstawami przyszedł czas na rozszerzenie w postaci kopalni. Nasz region dziś może nie kojarzy się z przemysłem ciężkim i górnictwem, ale XIX wiek to zdecydowanie czas węgla i stali. Zagłębie Karwińskie wraz z hutami na przykład w Trzyńcu i Ustroniu czyniły z tego miejsca centrum rewolucji przemysłowej. Do tego czasu przeniosła nas dalsza część ekspozycji. Po pobraniu lampy górniczej, przeszliśmy przez kopalniany chodnik wprost do „komory”, gdzie można zobaczyć pracę górniczą sprzed 100 lat. Pociągowy koń, nazwijmy go Łysek, ciągnie wagonik z węglem i sami możemy przepchać taki wagonik, by sprawdzić czy to taka świetna praca.

Z piwnic przenieśliśmy się na parter, gdzie prezentowane są wystawy czasowe. My trafiliśmy, nie mówię że przypadkiem, na ekspozycję dotyczącą plebiscytu planowanego na 1920 rok. Jak miał wyglądać? Kto za niego odpowiadał? I dlaczego ostatecznie nie doszedł do skutku? Tego właśnie można dowiedzieć się z tej części wystawy. Kolejnym etapem było pierwsze piętro. Tutaj twórcy zaprezentowali czasy średniowieczne. Zgromadzone artefakty z doby wczesnego średniowiecza prezentowane są przede wszystkim w Archeoparku. Tutaj jednak mamy namiastkę w postaci kawałków ceramiki i wyrobów żelaznych. Idąc dalej przenosimy się w czasie do epoki Księstwa Cieszyńskiego, jego dworu i szlacheckich wnętrz przełomu średniowiecza oraz nowożytności. Całość zrobiona dokładnie tak jak powinno prezentować się nowoczesne muzeum. Nie ma zbędnego nadmiaru zabytków i przedmiotów. Wyeksponowane są te najistotniejsze, a całość podana jest zwiedzającemu w otoczce multimediów, które pozwalają na lepsze zrozumienie omawianej epoki. Świetnie wygląda część, w której postarano się ożywić obraz ukazujący pożar Cieszyna z 1789 roku.

Po przejściu przez szlacheckie domostwo, znaleźliśmy się w wiejskiej zagrodzie. Niebywałą atrakcją dla najmłodszych była możliwość spróbowania swoich sił przy dojeniu niemal żywej kozy. Krótki instruktaż rodzicielki i nawet się udało.

Przechodząc na kolejne piętro skorzystaliśmy z kącika dziecięcego. Każda z części poprzedzona jest miejscem, gdzie dzieciaki mogą się zabawić klockami, autkami itp. a rodzice złapać chwilę oddechu przed dalszą podróżą.

Teraz przenieśliśmy się do XIX wieku. Czasu kiedy Cieszyn i cały region przeżywał swój złoty okres, a przemysł rozwijał się na niespotykaną wcześniej skalę. W jednej z sal zostałem bohaterem rodziny zatrzymując pędzący na nas pociąg! Była to bardzo udana próba prezentacji rozwoju kolei i infrastruktury towarzyszącej. Przejeżdżający przez tunel jabłonkowski parowóz wywołał u Jerzego i Stacha reakcję porównywalną do zachowania ludzi widzących po raz pierwszy film braci Lumiere „Wjazd na stacje w Ciotat”.

Następnie zapoznać mogliśmy się z przedsiębiorcami doby Austro – Węgier, a w słynnym atelier Heinricha Jandaurka przemiła pani zrobiła nam pamiątkową fotografię. Nie mogło obejść się także bez części poświęconej koszarom i CK Armii. Przecież w XIX wieku były momenty, że cieszyński garnizon odpowiadał za około 1/3 mieszkańców. Twórcom świetnie udało się połączyć zebrane zabytki z multimediami, które nie przeszkadzały, a pomagały. Oczywiście całość wystaw mocno podkreśla czeskość terenu, ale to raczej oczywiste, że placówka czeska właśnie ten aspekt będzie podkreślała. Nie jest to jednak nachalne, a w większości nawet obiektywne.

Ostatnie piętro to wystawa poświęcona miejscowym legendom. Z swego rodzaju komiksu w rozmiarze XXL oraz uplastycznionych postaci dowiedzieć się można jak założono Cieszyn i Orłową. Kto to taki Czarna Księżna i Ondraszek oraz dlaczego właśnie u nas rośnie kwiatek o nazwie Cieszynianka. Nie wiem, czy przypadkowo, czy też stałym elementem ekspozycji były tarcze oraz hełm. Z historią wiele wspólnego te przedmioty nie miały, ale ja już tak mam, że jak mogę przymierzyć „historyczny szpej” to muszę to zrobić.

Po przejściu całości jedyne co możemy powiedzieć to WARTO! Muzeum jest świetne. Nowocześnie podana wiedza nie męczy. Nie ma przeładowania zabytkami, które z pewnością cenne są, jednak do szerszej publiczności mają problem trafić. Jedno jest pewne. Dobrze, że nadrobiliśmy wieloletnie zaniedbania w kwestii zwiedzania tej placówki. Teraz musi przyjść czas na inne jej oddziały, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *