Kategorie
Tripy po Księstwie

Rozbiórka, czy szansa na drugie życie?

Tak się jakoś życie ułożyło, że prawie codziennie przejeżdżam przez Bażanowice. Jadąc do i z pracy czasami pokonuje ten odcinek trasy zupełnie z automatu, nie rozglądając się na boki. To po prostu miejsce, które widzę tysięczny raz na trasie praca – dom. Ostatnio jednak zza kierownicy coś przykuło mój wzrok, coś się zmieniło. Pierw nie wiedziałem co, po prostu jakiś sygnał trafił do czaszki i utkwił tam, mówiąc mi jednocześnie, że coś jest inaczej niż te ostatnie dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć razy temu. Po chwili zdałem sobie sprawę, co wyrwało mnie z mechanicznego przemieszczania się przez tą okolicę. Otóż XIX wieczny budynek, tuż przy drodze, pozbył się kawałka dachu.

Wiedziałem, że dawna obora spółdzielni mleczarskiej jest do kupienia, jednak nie wiedziałem, że już ma nowego właściciela. Pierw ogarnęło mnie przerażenie, nie chciałem dopuścić do siebie, że ten budynek ktoś chce rozebrać. Jednak patrząc na postęp prac wygląda na to, że wręcz przeciwnie i ów budynek doczeka się solidnego remontu. Chcąc uchwycić tą chwilę postanowiliśmy pozwiedzać Bażanowice.

Pamiętam jak kilkanaście lat temu nauczyciel historii powiedział nam, że warto podjechać właśnie do tej miejscowości i zobaczyć zamek. Wraz z Kaśką głowiliśmy się, gdzie w Bażanowicach może być zamek, przecież oboje znamy trochę okolicę i nigdy takiej budowli tam nie widzieliśmy. Nie wryły się w naszą świadomość baszty, wieże, czy choćby szczątki murów, a przecież każdy szanujący się zamek takowe posiadać powinien. Jednak te kilkanaście lat temu postanowiliśmy sprawdzić doniesienia nauczyciela organoleptycznie. Tak jak wtedy i dziś skierowaliśmy się na ul. Zamkową, która jednoznacznie wskazuje co powinno się przy niej znajdować. Od tej pierwszej wycieczki inspirowanej wiadomością historyka, do dziś uśmiecham się nieco pod nosem, gdy widzę bażanowicki zamek. Faktycznie nie ma tutaj baszt, wież, fosy i innych obronnych elementów. Przy lipowej alei spotkać możemy figurę św. Jana Nepomucena, a nieco dalej stoi budynek pochodzący z przełomu XVIII i XIX wieku. Dziś pięknie odnowiony dla potrzeb ośrodka wsparcia dla osób niepełnosprawnych, znów jest ozdobą Bażanowic. Obiekt został gruntownie przebudowany w 1894 roku i pełnił w swej historii wiele funkcji. Od siedziby rodowej przez mieszkanie zarządcy folwarku, siedzibę urzędników komory cieszyńskiej, mieszkania socjalne do totalnej ruiny, aż po dzisiejszą formę.

Wracając jednak do budowli, której częściowe zniknięcie spowodowało naszą wizytę w Bażanowicach, to jest to po prostu obora. Jednak kiedyś nawet budynki o tak prozaicznym przeznaczeniu budowano ze smakiem i dobrym gustem. Nie jest to zwykły, byle jaki klocek. Podobno, gdzieś w Azji puszcza się krowom muzykę Chopina, by się odprężyły, a zrobione z nich kotlety były jeszcze smaczniejsze. Myślę, że budowanie ładnych ,,mieszkań” dla zwierząt także przyczyniłoby się do poprawy jakości i smaku produktów zarówno mlecznych jak i mięsnych. Obora była częścią zabudowań należących do folwarku, którego właścicielami do końca XVIII wieku była rodzina Sant-Genois, następnie posiadłość przeszła na własność komory cieszyńskiej. Swego rodzaju rozkwit tego miejsca przyniosło dwudziestolecie międzywojenne i powstanie mleczarni w 1930 roku. W 1933 roku, w dawnej gorzelni arcyksiążęcej, założono Doświadczalną Stację Serowarską. Jej celem było opracowanie metod wyrobu sera ementalskiego, prowadzenie badań nad jakością i zdatnością mleka do wyrobu tego gatunku sera, dostarczenie pomocy technicznej serowniom ementalskim współpracującym ze Stacją oraz kształcenie praktykantów. Ser udało się wyprodukować, a i nie jeden z praktykantów się tutaj wykształcił.

Mleczarnia działa do dziś, oferując mleko, kefir czy śmietanę bażanowicką. Ja w drodze do pracy będę miał na czym oko zawiesić ,,kontrolując” postęp prac i choć na chwilę odejść od automatyzmu w trakcie przejazdu utartą trasą. Bażanowicki zamek i obora przetrwały swój ciężki czas popadając w ruinę, czekając aż ktoś odkryje ich potencjał. Zamek już wypiękniał, teraz czas na oborę. Jest jeszcze wiele budynków, które wytrwale opierają się czasowi i trwają w nadziei na lepsze jutro, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

4 odpowiedzi na “Rozbiórka, czy szansa na drugie życie?”

Super ,że o tym napisaliście, bo sama w drodze do pracy zastanawiałam się o co chodzi z tą oborą . Dziękuję za wyjaśnienie sprawy i czekam na ciąg dalszy. 😊😊☺

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *