Kategorie
Dalsze Tripy RekoTrip

Po przygodę, bitwę i sękacz cz. 2

Drugi dzień naszej wyprawy upłynął pod znakiem bitwy! Właśnie ona przywiodła nas w te dalekie kraje. Zorganizowana była w ramach projektu Midgard, który to jest alternatywnym światem dla miłośników wczesnego średniowiecza. W wirtualnym świecie tworzą się landy, grody, sojusze i wojny, które przeradzają się w bitwy już w realnym świecie. Pozytywnie zakręceni ludzie pokonują nie raz setki kilometrów, by spotkać się w wyznaczonym miejscu pod wskazanym grodem i rozstrzygnąć spory za pomocą walki. Tym razem miejscem wyznaczonym na bitwę był gród Helmugard, który na realnej mapie znajduję się w pewnej podbiałostockiej wiosce. To tam miał rozgorzeć bunt Czerwonego Wilka przeciwko Winlandowi. Gdyby ktoś chciał zagłębić się w świat Midgardu zapraszam TUTAJ.

Tymczasem
Czerwony Wilk, utrapiony swym losem poddanego łeb swój podnosi.
Z daleka słychać wycie umęczonego zwierza, dość krwawych rządów Ottara, czas zrzucić kajdany.

Posłów swych Jarl Erling rozsyła do najdalszych zakątków Midgardu, dość ma niewoli, dość ma wyzysku, czas krwawo odprawić najeźdźców. Wieść ta i na Golęszyckie ziemie dociera. Wici! Wojna! Zemsty Czas!

Cieszyński Ród stronę wiadomą obiera i miecze swe ofiaruje, by oswobodzić bratniego Czerwonego Wilka. Do łodzi oddział czym prędzej wsiada Sieciech, Czcibor, Cieszybor broń swą pakuje. Tomira, Szebora wraz dziećmi także na wyprawę się szykują. Są też Nawoja, Masław, Lestek i Mściwój choć jeszcze zbyt mało wprawieni, by do bitwy się dołożyć, rządni jednak widoku wygranej i wiecznej sławy do łodzi wsiadają. Cały Midgard przepłynąć trzeba, lecz to nic, gdy Czerwony Wilk o pomoc prosi!

Ledwie Swaróg pod swą słoneczną postacią na nieboskłonie zagościł, pod Helmugardem łodzie golęszyckie zawitały. Obóz przed grodem okazały oczom wojów się ukazał. To Winladu namioty. Wraz z sojusznikami swymi chcą dać nauczkę buntownikowi i swe rządy tyranów kontynuować. W grodzie pusto. Jarl Erling posiłków czeka . Mało kto chce po słusznej stronie konfliktu stanąć, bunt poprzeć, najeźdźców wygnać. Nic to jednak, czas gród wzmocnić, warty obstawić, do obrony przygotować. Powstaje brama nowa, każda deska, każdy pień przydać się może na równi z mieczem i toporem. Widząc to część wojów z dalekich krain także do Wilka dołącza. Najeźdźców jednak wielu, liczyć na gród trzeba, że wytrzyma, że ochroni. Tak czekania nadszedł czas. W pełnym rynsztunku czekać, czekać na pierwszą strzałę, na pierwsze uderzenie topora. Ich wielu nas mniej! Nic to! Po naszej stronie Nordlige, BDN, Hird wojowie nie przeciętni musi się udać.

I oto jest, przed grodem staje Ottar zwany Władcą Winlandii, Ziem Czerwonego Wilka, Zdobywca Srebrnej Góry i opiekun Nawii TFU! Swe przemowy zaczyna. Bramy roztwierać nakazuje. Groźby jednak skutkować nie mogą, bunt już jest w toku, do bitwy dojść musi. Obrońcy na pozycjach, przeciwników czekają. Niech podejdą, stal poczują w trzewiach. Taran z baranim łbem niosą, rozłupać bramę próbować będą. Golęszyce bramę przy grobli obstawić musieli.

Wściekły atak rozpoczął się zaraz. Taran w bramę uderzać począł. Belki pękają, zapierać trzeba. Chartem ducha, wytrwałością zdają się tylko skrzydła bramne trzymać. Przez liczne pęknięcia palisady walka rozgorzała. Zagrały miecze buntowniczej armii na żelaznych pancerzach najeźdźców. Brama wciąż stoi, nikt nie wie jak. Tarczą każdy podtrzymywać ją musi. Wróg wciąż napiera. Słychać co chwile salwę radości, gdy tylko winlandczyk padnie. Sporo ich jednak, szeregi końca zdają się nie mieć. Szaleńczy atak zdradza, że w ich żyłach nie tylko krew, ale i Duch Puszczy płynąć musi. Wnet fortel sprytny Ottar zarządza i kładkę nad fosą przerzucać poczyna. Wróg łapie za ostrokołu belki i rozbierać gród próbuje. Dzielni wojowie wyłom łatają, jednak sił już brakuje. Wróg do grodu się wdziera, krzyki cierpienia mieszać się poczęły z wyciem najeźdźców rządnych buntowniczej krwi. Już na nic serce, już na nic męstwo, wódz Winlandu ma swe zwycięstwo.

Jeszcze przed grodem reszta buntowniczej armii postanowiła w szaleńczym ataku liczniejsze szeregi wroga zaatakować. Samobójcza szarża trwała tylko chwilę. Szczęk żelaza, krzyk rannych i po chwili cisza. Cisza, która ogłaszała koniec buntu.

Com tam widział i usłyszał tutaj spisałem, i pod historii osąd oddaję. Choć bitwa rozstrzygnięcie sporu brutalne nam dała, jednak jak dziadowie nasi uczyli nas nie raz, to nie koniec walk w Midgardzkim świecie. Odpływając spod grodu słychać się zdało jakby znów wycie Czerwonego Wilka, do buntu nawołującego.

Tak wyglądać mógł opis bitwy, spisany przez postronnego świadka. Bitwa ta stoczyła się naprawdę lecz nie w X, a XXI wieku. Trupów na szczęście brak, a i po walkach, które jeszcze długo na przedpolu trwały czas na biesiadę nastał. Wtedy nie ma już podziału na wrogów i swoich, wszyscy jesteśmy jedną grupą wariatów 🙂 Część z was pomyśleć może, że to co najmniej dziwne, jechać przez całą Polskę, żeby ,,poudawać wojnę”. Jednak emocje, ludzie, niekończące się rozmowy, to jest to dlaczego warto przejechać nawet nie 600, a 1600 kilometrów.

Tak było i tym razem. Ognisko, przyjaciele, opowieści. Takie tripy to jest to co uwielbiamy i to jeszcze nie koniec wyprawy na Podlasie, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

Wszystkie fotografie autorstwa Oliwii Marczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *