Kategorie
Bez kategorii

Ctrl C, Ctrl V z widokiem na hutę.

Historii miast jest tyle ile ich samych, albo nawet więcej. Część miejscowości poszczycić się może wielowiekową tradycją. Powstawały na traktach handlowych, czy w szczególnie ważnych miejscach strategicznych. Inne lata świetności mają za sobą, skarłowaciały lub nawet całkowicie zniknęły z map i przestrzeni. Są też takie miejsca, które od zawsze po prostu były, a jedno wydarzenie potrafiło wywołać eksplozję miastotwórczą. W takich przypadkach ciężko mówić o charakterystycznym układzie urbanistycznym determinowanym prawami jak na przykład Magdeburskie, Lubeckie itp. Takie miasta najczęściej pozbawione są starówki z dominującym rynkiem. Nie było na to czasu. Z lotu ptaka najczęściej widać gęstą siatkę dróg ułożonych jakby ktoś przyłożył linijkę i wytyczył ich przebieg. Takim miastem jest w naszej okolicy Trzyniec, gdzie tym razem się udaliśmy na nasz trip.

Przykład Trzyńca może nie jest idealny jeśli chodzi o „posiatkowany” teren, bo urbanistycznie to miasto jest jednak nieco różnorodne. Wynika to z jego historii sięgającej XIV wieku. Przez pierwsze 400 lat jednak miejsce to pełniło głównie funkcję dostarczyciela pastwisk i pół uprawnych. Jednak my udaliśmy się do specyficznej dzielnicy Borek. Druga połowa lat 30 XIX wieku dla tej miejscowości oznaczała wielkie BUM. Oczywiście nie chodzi mi o wybuch, a o kopniaka do rozwoju. W miejscu, gdzie do tej pory znaleźć można było pojedyncze chałupy i pola uprawne Książe Albert postanowił wznieść hutę. Zakład rozpoczął swą działalność w 1839 roku. Oznaczało to, że do Trzyńca zaczną zjeżdżać się ludzie do pracy, a co za tym idzie koniecznym będzie zapewnienie im miejsca do życia. Nie budowano wtedy jeszcze bloków mieszkaniowych, które zaczęły powstawać po II Wojnie Światowej stanowiąc dominantę wielu miejskich ośrodków. W XIX i początku XX wieku powstawały kolonie robotnicze. Miały przeróżną formę, najczęściej jednak były to wielorodzinne domy z małym ogródkiem i komórką, czy chlewikiem. Takie domostwa przeznaczone były dla robotników, natomiast dla wykfalifikowanej kadry budowano domki szeregowe. Tzw. bliźniaki lub czasem czworaki miały większy ogródek i dawały namiastkę poczucia mieszkania w osobnym domu. Oba typy budynków powstawały szybko i najczęściej z jednego projektu. W ten sposób kolonie robotnicze wyglądają tak jakby w dzisiejszych czasach grafik komputerowy zrobił zdjęcie jednego budynku, a później użył magicznych skrótów klawiszowych CTRL + C, CTRL + V.

Kolonia robotnicza Borek powstała około 1872 roku w sąsiedztwie huty z przeznaczeniem dla robotników tutaj pracujących. Aktualnie dzielnica Borek nie jest najbardziej reprezentacyjnym miejscem w i tak już średnio ładnym mieście. Dawną robotniczą kolonie można podzielić na dwa rejony. Swą podróż zaczęliśmy od części położonej zaraz obok ogromnych zbiorników gazowych. Tutaj pierwsze w oczy rzucają się drewniane budynki, niczym stare wiejskie chałupy. Aktualnie zabudowania przechodzą remont co napawa optymizmem. Konstrukcje ceglane przypominające górnośląskie familoki nie mają tyle szczęścia. Zamurowane okna oraz ogólny rozgardiasz nie pozostawia wątpliwości, że mieszkania aktualnie są opuszczone. Widoki nieco post apokaliptyczne potęgowała pogoda. Szare, ciężkie, deszczowe niebo podkreślało tylko industrialny charakter tego miejsca. Choć zbiorniki z gazem nie pochodzą z początków istnienia huty to i tak XIX wieczni mieszkańcy kolonii z okien widzieli przede wszystkim swój zakład pracy dominujący całość krajobrazu. Dopiero po oswojeniu się z pierwszym planem dostrzec można niedaleki kościół oraz górujący szczyt Jaworowy.

By w takim miejscu żyło się dobrze, poza dachem nad głową przydać się mogą miejsca z szeroko pojętą rozrywką. W końcu robotnicy poza tym, że z okien widzieli swój zakład pracy, tak by nawet w wolną niedzielę nie zapominali o swym szczęściu jakim była praca, potrzebowali spędzić czas wolny i wydać zarobione pieniądze. Oczywiście nieodzownym musiała być gospoda. Jedna jest tutaj do dziś i nosi wdzięczną nazwę „Johanowa Buda”. Innym elementem dostarczającym rozrywki był stadion. Wybudowany w 1938 roku pomieścić mógł około osiem tysięcy kibiców. Niegdyś wyposażony był w bieżnie, jednak od początku pełnił funkcję domu dla drużyny piłkarskiej. Pierwsi gospodarze SK Třinec nie pograł jednak w tym miejscu zbyt długo. Bowiem otwarcie nastąpiło 28 sierpnia 1938 roku, a w październiku tego roku Trzyniec przeszedł pod władzę polską. Wtedy to na murawę wybiegali piłkarze Siły Trzyniec. Oczywiście zwrot akcji nastąpił po II Wojnie Światowej, kiedy to po różnych zawirowaniach powstał klub TŽ Třinec. Aktualnie mecze rozgrywa tutaj zespół rezerw drugoligowego FK Třinec

Druga część kolonii Borek znajduje się przy torze kartingowym Steel Ring. Tutaj sytuacja jest nieco inna niż tej przy stadionie. To miejsce jest już całkowicie zaprojektowane przy pomocy dwóch wcześniej wspomnianych skrótów klawiszowych. Siedem rzędów takich samych budynków typu bliźniak, dziś nieco poprzerabianych stwarza wrażenie życia w Matrixie. Wąskie uliczki, takie same domy i szczerze mówiąc myślę, że gdybym ja tutaj mieszkał nie raz bym się pomylił i po ciężkim dniu pracy w hucie zawitał do sąsiada zamiast przejść próg swojego domu.

Kolonie robotnicze to nie obiekty pierwszego wyboru turysty, jednak jest w nich coś niesamowitego. Nic tylko zwykła codzienność, a jakże nietypowa. Budynki w takich dzielnicach nie są dziełem architektonicznym, lecz kryje się w nich piękno, osobliwe, ale piękno. Dzielnice powstałe z myślą o robotniczych rodzinach zazwyczaj kojarzymy z Górnym Śląskiem, ale u nas w Księstwie też takie znajdziemy i warto się tam po prostu wybrać. Takich miejsc wokół największych zakładów w Księstwie Cieszyńskim jest jeszcze wiele, ale to już na zupełnie inną historię i trip.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *