Od wiek wieków osady, które przerodziły się w miasta, jeśli tylko to możliwe, lokują się w pobliżu rzek. Ciek wodny dawał możliwości zarówno transportowe jak i żywieniowe w postaci ryb i wszelkiej fauny tam żyjącej. Co do pobierania wody do picia nie byłym wielkim zwolennikiem tej teorii. Rzeka najczęściej traktowana była także jako kanalizacja i to tam trafiały wszelkie odpady. Jeśli więc nasza osada była pierwszą od źródła to można było jeszcze zaryzykować, natomiast jeśli zamieszkaliśmy okolice ujścia rzeki to napicie się takiej wody mogło skutkować koniecznością pilnego udania się do latryny, z której nieczystości tą samą rzeką popłynęły by dalej do kolejnej wsi. Rzeka pełniła także funkcję obronną, bo przecież ciężko napaść na coś zlokalizowanego za zaporą wodną. Jednak przysparzało to także problemu w momencie, gdy to my jako mieszkańcy chcieliśmy przejść na drugą stronę. Tutaj pojawia się nasz dzisiejszy bohater czyli most.
Znanych mostów jest wiele, wystarczy wspomnieć o moście Karola, czy też o Tower Bridge w Londynie. Każdy z bogatą historią jest tłumnie odwiedzany przez turystów. Cieszyn nie jest wyjątkiem w tej materii. Założony nad rzeką także potrzebował od wieków komunikacji ponad rzeką, która dziś dodatkowo stanowi granicę państwową, co powoduje podniesienie prestiżu cieszyńskim przeprawom. Każdy mieszkaniec stolicy Księstwa i okolicy zna cieszyńskie mosty. Jednak czy wszystkie?
Najbardziej znanym jest most Przyjaźni zlokalizowany pod cieszyńskim zamkiem. Jego lokalizacja jest też najstarszą z wszystkich, ale sama konstrukcja, którą znamy dziś pochodzi z lat 50 XX wieku. By dostać się od zachodu do Cieszyna pierw używano brodu, czyli obniżenia terenu i zarazem poziomu wody, co umożliwiało przejście. Drewniany most wzniesiono najprawdopodobniej w XV wieku zwany był wtedy Mostem Długim. Kolejne powodzie uszkadzały lub całkowicie niszczyły tę przeprawę. Zmieniała się także jego nazwa na Most Solny, Główny, Zamkowy. W czasie działań związanych z II Wojną Światową konstrukcje wysadzano zwiastując wejście kolejnych armii pierw niemieckiej później radzieckiej. W latach 50 zbudowano żelbetową konstrukcję stojącą do dziś i nazwano Mostem Przyjaźni. Nikt za bardzo w Cieszynie nie wie kogo ta przyjaźń dotyczy, ale tak już zostało. Od 1920 roku na przyczółkach stanęły budki strażnicze i przeprawa przez Olzę stanowiła granicę państwową (z małą przerwą na lata 1938 – 1945) oraz przestał tędy przejeżdżać cieszyński tramwaj. Dziś miejsce to znów bardziej łączy niż dzieli. Budki strażników zniknęły, a sam most poza funkcją transportową, pełni funkcję atrakcji turystycznej, gdzie można zrobić sobie zdjęcie stoją jedną nogą w Polsce, a drugą w Czechach.
W tym miejscu zaczęliśmy nasz trip i podążyliśmy w stronę granicy miasta w Błogocicach. Jest jeszcze jeden most na Olzie w granicach miasta, który pozostał za naszymi plecami, jednak jest to przeprawa kolejowa, bardzo ciekawa, ale to już osobny temat. Gdybyśmy cofnęli się w czasie, do nie tak odległych lat 80, to po przejściu kilkuset metrów nadarzyła by się kolejna okazja do przekroczenia rzeki. U wylotu ul. Młyńska Brama stała niegdyś kładka. Wybudowana końcem XIX wieku nosiła imię swego konstruktora tj. Ludwiga Kametza. Sama konstrukcja nie miała szczęścia do powodzi. Raz po raz wezbrane wody Olzy uszkadzały konstrukcję, co uniemożliwiało przejście w tym miejscu czasami na kilka lat. Kładka po kolejnych remontach zmieniała także swą zwyczajową nazwę. W czasie wojny Cieszyniacy nazywali to miejsce Mostem Wojennym, a niektórzy przechodzili przez Most u Gorola. W 1972 roku konstrukcja wzniesiona przez armię Czechosłowacką, jako prowizorka, która jak wiadomo trzyma najdłużej, została zniesiona przez powódź aż do Karwiny. Odbudowaną kładkę rozebrano w 1982 roku, by ograniczyć ilość przejść granicznych w mieście wykorzystywanych zazwyczaj do przemytu. Po zmianie ustroju, w obu dzielących Cieszyn państwach, były podejmowane próby budowy mostu w tym miejscu. Sam pamiętam jeszcze sporych rozmiarów bilbord po polskiej stronie ukazujący wizualizację przeprawy, jednak do dziś przejście Olzy w tym miejscu suchą stopą jest niemożliwe.
Od Kładki Kametza niedaleko już do następnej przeprawy, czyli Mostu Wolności. Sytuacja z tym obiektem podobna jest do tej przy Moście Przyjaźni. Pierwotnie miejsce to nosiło nazwę Mostu Jubileuszowego, gdyż z okazji jubileuszu został wzniesiony. Cała monarchia Austro – Węgierska w 1903 roku obchodziła 55 lecie rządów cesarza Franciszka Józefa. Z tej oto okazji w Cieszynie wzniesiono most, który skomunikować miał centrum z prężnie rozwijającą się nową dzielnicą miasta za rzeką, dziś zwaną Czeskim Cieszynem. Przeprawa przetrwała w swej pierwotnej formie do 1939 roku, kiedy to polscy żołnierze most wysadzili. Po odbudowie Niemcy postąpili tak samo na wieść o zbliżającej się armii czerwonej. Po raz kolejny most jednak odbudowano i trwał do 1970 roku, kiedy to wielka powódź zmyła konstrukcję wraz z pięcioma usiłującymi go ratować strażakami. Do dziś w rocznicę tego wydarzenia strażacy z polskiej i czeskiej strony spotykają się tutaj, by upamiętnić swych druhów tworząc efektowny most wodny.
Większość z mieszkańców Cieszyna zapytana o mosty na Olzie wspomni jeszcze sportową kładkę w Lasku Miejskim wybudowaną w 2012 roku i na tym koniec. Kompletnemu zapomnieniu uległa jeszcze jedna możliwość przeprawy, która istniała do lat 90! Chodzi o most przy ul. Trzynieckiej niedaleko tzw. III Jazu. Budowa tego obiektu umożliwiła komunikację niegdyś osobnej wsi Błogocice z Sibicą i dalej Trzyńcem. Jak wszystkie cieszyńskie przeprawy od powstania w XIX wieku notorycznie uszkadzana była przez powodzie. Tak jak i inne kładka ta wysadzona została w 1939 roku. Dziś niestety po tej przeprawie nie ma już śladu, a tuż obok wznosi się nowoczesny wiadukt wiodący do Trzyńca. Istniała jeszcze jedna kładka w Lasku Miejskim przy II Jazie jednak jej losów i historii nie udało mi się jeszcze poznać.
Rzeki nie raz wyznaczały początek miasta i ich obecność miała sporo plusów. Największym problemem było ich pokonywanie, ale tutaj z pomocą przychodziły mosty. Nie raz niszczone, czy to przez naturę, czy człowieka, odbudowywane umożliwiają komunikację do dziś. Może w Cieszynie nie mamy zabytku na miarę mostu Karola, to jednak historia cieszyńskich przepraw jest bardzo złożona, ciekawa i wciąż czekająca na pełne odkrycie, ale to już na zupełnie inną historię i trip.
Zdjęcia archiwalne – www.fotopolska.eu