Cieszyn nazywany jest Nadolziańskim grodem. Rzeka, przepływająca przez miasto i dzieląca je na dwie części od ponad stu lat, jest bohaterką dzieł literackich z pieśnią „Płyniesz Olzo po dolinie” na czele. Obraz Olzy wyryty jest w świadomości Cieszyniaków bardzo mocno, nieco inaczej wygląda sytuacja pozostałych rzek. O ile większość mieszkańców jest w stanie wymienić kilka cieków wodnych, to uzyskanie szerszych informacji jest niemalże niemożliwe, i to właśnie postanowiliśmy zmienić. Za cel obraliśmy rzekę, która towarzyszy Cieszyniakom na co dzień. Bywa niezauważona, a przypomina o sobie dopiero w czasie większych opadów, gdy stara się opuścić swoje koryto i zasygnalizować swą obecność. Chodzi o Bobrówkę, przepływającą tuż obok centrum Cieszyna. Może i większość, po usłyszeniu tej nazwy skojarzy, gdzie przepływa, jednak gdzie jest jej ujście? Gdzie źródło? Ta wiedza zdaje się być z gatunku tajemnych.
Powzięliśmy więc za cel odkryć źródło Bobrówki! Dlatego zorganizowaliśmy wyprawę badawczą. Wszystkie ważne rzeki doczekały się swoich odkrywców, natomiast nasza bohaterka ma tylko przybliżoną lokalizację swego zdroju. Nil swój początek ujawnił ludzkości w 1876 roku za sprawą Henr’ego Mortona Stanleya. Amazonka swoje źródło ukrywała aż do 1996 roku, lecz poddała się po wyprawie Jacka Pałkiewicza. Znamy również początki Olzy na zboczach Gańczorki. Bobrówka czekała na nas! Po wielogodzinnych przygotowaniach, zbieraniu informacji, dowiedzieliśmy się, że swój początek może ona mieć w okolicach Bażanowic. Czy można temu wierzyć? Na mapie także wskazane jest źródło, jednak czy ktoś to kiedykolwiek sprawdził? Te wątpliwości musieliśmy rozwiać. Naszą wyprawę postanowiliśmy przeprowadzić
w stylu wielkich odkrywców rzek. Podążając od ujścia w górę mieliśmy nadzieję natrafi ć na źródło. Uzbrojeni w aparat, mapę oraz racje żywnościowe ruszyliśmy w naszą podróż. Początek wyznaczało ujście
w rejonie Małej Łąki. Gęsto porośnięte brzegi Olzy, do której wpada Bobrówka, skutecznie zniechęcają spacerowiczów, ale nie nas odkrywców. Bogatsi o zadrapania i ukąszenia wszelkich owadów, dotarliśmy do końca rzeki. Letnia pora i ostatnie suche dni sprawiły, że Bobrówka
leniwie wpływała do niezbyt wartkiego nurtu Olzy. Wokół roślinność całkowicie zaanektowała teren niczym puszcza amazońska, gdzieniegdzie widać było tylko wystające z dna rzeki. Koniec Bobrówki był dla nas początkiem wyprawy. Idąc dalej w górę minęliśmy dzielnice Mała Łąka wraz z zakładami przemysłowymi i elektrownią. Po prawej stronie widać było już zamek. W czasach, gdy na Wzgórzu Zamkowym osiedlali się pierwsi jego mieszkańcy, którzy twierdzę zbudowali, Bobrówka była o wiele bardziej rozległa, a jej rozlewiska skutecznie zabezpieczały warownię przed niechcianymi gośćmi. To także w tym rejonie znaleziono w XIX wieku szczątki mamuta, przechowywane do dziś w Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Nad rzeką aktualnie przerzucony jest most umożliwiający podróż w kierunku Boguszowic, czy Karwiny. Bobrówka jest tutaj uregulowana, choć nie odnosi się wrażenia wrzucenia rzeki w betonowe
koryto, jak zdarza się to w wielu miejscach w Polsce.
Podróżując dalej, poruszamy się wzdłuż Czarnego Chodnika. Tędy prowadzono skazańców w ich ostatnią drogę, w której towarzyszył im szum Bobrówki. Tuż za dworcem kolejowym widoczna jest kapliczka. Zgodnie z tradycją było to miejsce ostatniej modlitwy dla wielu skazanych, idących na szubieniczną górę. Kierując się pod prąd rzeki, wędrujemy wzdłuż linii kolejowej, która towarzyszyć nam będzie jeszcze niemały kawał drogi. Doliny rzek często były wykorzystywane do budowy kolei żelaznych ze względu na warunki terenowe, bo nie ma w takich miejscach zbyt wielu wzniesień, niekorzystnych dla ruchu pociągów.
Kolejnym etapem jest przejście przez dzielnicę, a niegdyś samodzielną wieś Bobrek. Nazwa zarówno rzeki, jak i tego miejsca wywodzi się najprawdopodobniej od bobrów, które ten teren zamieszkiwały. Dziś niestety nie ma co liczyć na spotkanie z tymi sympatycznymi zwierzętami. W latach powojennych Bobrówka była traktowana przez wiele zakładów przemysłowych, wybudowanych na jej brzegach, niczym kanalizacja. Przez wiele lat do rzeki wpływały ścieki i odpady, skutecznie zniechęcając do osiedlania się tutaj wielu zwierząt. Na szczęście sytuacja ta zmienia się. Choć jeszcze sporo wody w Bobrówce musi upłynąć, by znów stała się mieszkaniem dla różnorodnej fauny, jednak już dziś można dostrzec w niej ryby, a w pobliżu – ptaki. Dalsza podróż oznaczała konieczność przejścia od zaplecza sklepów i dawnych zakładów jak na przykład FACH, po którym pozostały jedynie ruiny.
Kawałek dalej wszystko zmienia się całkowicie, niczym cięcie w filmie, po którym następuje zupełnie nowe ujęcie. Przechodząc pod mostem na ul. Bielskiej, znajdujemy się już w innym świecie. Znikają sklepowe hale i przemysłowe obiekty. Szum samochodów z pobliskich dróg zamienia się w delikatny szmer wody. Tylko linia kolejowa przypomina nam, że nie przenieśliśmy się w magiczny sposób do miejsca poza cywilizacją. Bobrówka zaczyna wić się po okolicy, tworząc rozlewiska. Staje się niemalże królową tego terenu. Nie jest już wciśnięta w ramy, które zaplanował człowiek, lecz to ona wybiera miejsca, po których płynie. Jej charakter staje się jeszcze bardziej widoczny, gdy miniemy most na
ul. Słowiczej. Na terenie zwanym Gułdowy, na zapleczu dawnego poligonu, Bobrówce nic już nie przeszkadza. Nie ma kolejnych mostów, wymuszonych zakrętów. Jest tylko woda, drzewa i zwierzęta. Co jakiś czas mija się miejsca wybierane na wodopój przez sarny. Woda zdaje się być tutaj czysta, choć zmącona deszczem, który spadł dzień wcześniej.
Są także fragmenty, gdzie widać siłę rzeki. Twarde skały pod wpływem uderzania kolejnych fal przez setki lat musiały w końcu ustąpić miejsca przepuścić nurt. Same przyozdabiają dziś brzegi i są gratką dla geologów. To tutaj poczuliśmy się jak odkrywcy rodem z XIX-wiecznych wypraw naukowych do źródeł Nilu. Do przodu gnał nas cel, jakim była eksploracja
rzeki i dotarcie do jej początku. Ta niemalże idylliczna podróż prowadziła nas aż do Bażanowic. Na tym odcinku domy zaczynają się zagęszczać, dość
uczęszczana droga towarzyszy Bobrówce, której bieg ponownie został uregulowany. Nasza wyprawa podążała dalej, w górę coraz węższej i płytszej rzeki. Minęliśmy dawny zamek w Bażanowicach, by wejść na równinny teren.
Tutaj znów koryto zaczęło się wić po okolicznych
polach niczym wąż. Już z drogi widać, gdzie płynie rzeka. Płaskie zagospodarowane połacie terenu poprzecinane są kępami drzew, świadczącymi o dostępie wody w tych miejscach. Jednak susza, która daje nam się we znaki, odciska swój ślad także w tej okolicy. Bobrówka
jest ledwo widoczna w wąwozie, który sama wydrążyła w czasie deszczowej pory. W wielu miejscach wydaje się wręcz zanikać. W tym momencie naszej wyprawy spotkaliśmy jedną z mieszkanek okolicy, która nie była nam w stanie odpowiedzieć, gdzie Bobrówka ma swoje źródło. Nigdy o tym nie myślała, mimo że mieszka w tym miejscu od kilkudziesięciu lat. Rzeka płynęła przed jej domem od zawsze i to całkowicie jej wystarczało.
Po chwili rozmowy ruszyliśmy dalej z przeświadczeniem, że napotkana osoba uznała nas za kompletnych wariatów, a my przecież chcieliśmy tylko poczuć się jak prawdziwi odkrywcy! Tymczasem teren zaczął powoli wznosić się, a nurt – choć pozornie mały – przyspieszał. Zwiastowało to już bliski koniec naszej podróży. Idąc wąwozem, wspinaliśmy się na zachodnie stoki góry Chełm. Zgodnie z informacjami, jakie uzyskaliśmy, mogliśmy spodziewać się w tym miejscu źródła. Nie wiedzieliśmy jednak, jak może ono wyglądać. Czy na początku Bobrówki zobaczymy skałę, z której będzie tryskać życiodajna woda? A może rzeka wypływa z jakiegoś jeziora, będącego rezerwuarem stworzonym przez samego Boga u zarania świata? Tego mieliśmy dowiedzieć się już za chwilę. Nachylenie terenu zwiększało się, a wody w wąwozie ubywało. W pewnym momencie rzeka, czy raczej potok całkowicie zaniknął, jednak wyżłobiony w ziemi wąwóz świadczył o tym, że musimy iść dalej. Kilka ciężkich kroków wyżej i mogliśmy zakrzyknąć: To tutaj! Niestety nie zobaczyliśmy skały, czy jeziora, a raczej bagnisko i małą kałużę na środku. Jednak rzeźba terenu wskazywała, że to w tym miejscu znajduje się źródło Bobrówki. Nie jest ono zbyt efektowne –trochę rozmokłej ziemi i kępa drzew wokół nie powalają na kolana, ale radość z dotarcia do celu rekompensowała wszystko.
To, co zobaczyliśmy wokół utwierdziło nas w podejrzeniu, że nie byliśmy tutaj pierwsi. Świadczyły o tym… wszechobecne śmieci. Czy ludzie wyrzucający stary garnek wiedzieli, że miejscem wiecznego spoczynku, zbędnych w ich mniemaniu, rzeczy jest źródło rzeki? Wątpimy! Początek Bobrówki nie jest jakkolwiek oznaczony, co jako samozwańczy odkrywcy postanowiliśmy zmienić. Wbiliśmy w tym miejscu symboliczny patyk z kartką z napisem: źródło Bobrówki, po czym poczuliśmy się niczym Henry Morton Stanley, czy Pałkiewicz u celu swych wypraw. Zgodnie z naszymi obliczeniami, bo przecież była to wyprawa badawcza, rzeka ma około 12 km, jej początek znajduje się na wysokości 350 m n.p.m. , a położenie określają współrzędne: 49° 46’ N 18° 44’ E.
Jak widać nie trzeba wybierać się na inny kontynent, można nawet nie opuszczać bliskiego sąsiedztwa, by poczuć się niczym podróżnicy ery odkryć geograficznych. Warto spojrzeć na okolicę z zupełnie innej
perspektywy – nie zza szyby samochodu, czy nawet oczami spacerowicza przemierzającego utarte ścieżki. Świat pełen przygód i ciekawostek mamy na wyciągnięcie ręki, jeśli tylko dostrzeżemy taką szansę. Wyprawa badawcza Russkietripy.pl do źródeł Bobrówki zakończyła się pełnym sukcesem! Czas na kolejne odkrycia, ale to już zupełnie inna historia i trip.
2 odpowiedzi na “Gdzie biją źródła?”
Bobry już są! Na Olzie, gdzie wpada Bobrówka i poniżej , oraz na dopływie Bobrówki – Kraśniance wraz z potokiem Bielawiec. Na brzegach można zauważyć podgryzione i ścięte Drzewa przez bobry. Kolega mieszkający nad Bielawcem stracił ostatnio kilkuletnią jabłoń.
Potwierdzam, jadąc przez Gułdowy ulicą Wiślańską musiałem stanąć samochodem, bo przez drogę przechodził dorodny bóbr